poniedziałek, 2 stycznia 2012

bez wstępu - bez rozsterek

Gacie.

Wszystko fajnie dopóki masz sylwetkę w stylu: kości, mieśnie i sucha skóra na pupie.

Zaczyna się pod górkę, gdy kupując najmniejszy rozmiar: czyli eseczkę, widzisz jakieś wychodzące spod bikini tudzieź spod paseczków stringowych - wielkie albo niewielkie (Twoja sprawa do których się przyznasz) wałeczki  jędrnego tłuszczyku....

Proponuję lepiej kupić rozmiar pasowny, bądź nieco większy (bez urazy, ale jak kupimy emeczkę czy elkę świat się nie zawali a Ty będziesz mogłą luźniej ruszać pupą), by - jeżeli naprawdę chcesz te wchodzące miedzy pośladki niesmaczne sznureczki - nie zaskakiwać samej siebie w pierwszym lepszym lustrze i nagle nie wciagać brzucha bądź nie spinać pośladków.

Zastanówmy się wcześniej, czy co chwila chcemy się męczyć w obcisłych gaciach. Zastanówmy się, kogo oszukujemy kupując mniejszy rozmiar :) nie lepiej mieć wygodnie i luźno i nie bać się że koleżanka z pracy znajdzie przypadkiem (bo przypadkiem źle staniesz bądź źle usiądziesz nie wciagając brzucha z flakami aż pod łopatki) Twoje własne tłuszczyczki?...

Postawmy na:

gacie

a nie na:


4 komentarze: